Witam,
mój dziadek 3tyg temu spadł ze schodów i złamał biodro, niedługo potem zwymiotował jakby fusami. Po przyjęciu go okazało się, że ma zapalnie płuc, ale podczas przyjęcia nikt nie zauważył złamanej nogi. Po tygodniu przeniesiono go na ortopedię, ale przez 3 dni, które czekał na operację znów złapał zapalenie płuc. Wrócił na pulmonologię, przy czym okazało się, że w tym czasie walczył także z sepsą. Teraz mieli go znów przekazać do operacji, ale od paru dni dziadek szaleje po nocach, nie mówi logicznie (tzn chwilami mówi a nagle nie), wyrwał cewnik oraz kroplówkę. Lekarka twierdzi, że musiały pójść jakieś mikroudary, bo dziadek przed wypadkiem miał bardzo dobrą pamięć i był człowiekiem bardzo spokojnym. Powiedziano nam, że do operacji się raczej nie zakwalifikuje (miałaby być w ten poniedziałek), więc we wtorek go wypiszą. I teraz moje pytanie: gdzie możemy się starać dziadka przekazać? Dzwoniliśmy do zakładów opiekuńczo leczniczych, ale tam czas oczekiwania od 3 do 6 miesięcy. Moja mama przeszła 2 miesiące temu załamanie nerwowe i ciągle się leczy. Nie da rady opiekować się leżącym człowiekiem, który wymaga stałej opieki i całe noce krzyczy. Do tego mamy jeszcze na głowie babcie z alzheimerem, która również trzeba się opiekować. Kogo prosić o pomoc?
bardzo dziekuję za jakiekolwiek pomysły

nie wyobrażam sobie oddać kogoś bliskiego do jakiegoś ośrodka